25 października 2016

Nie znam się, to się wypowiem ;)

Czyli kilka zdań na temat hodowania zdrowych dzieci ;) :P
Z góry przepraszam wszystkich, którzy poczują się tym wpisem jakkolwiek urażeni...

Oglądam 'jakiś' program 'o dzieciach'... Przykłady (dotyczące chłopca, 18 m-cy).

Dziecko nie ma apetytu.

Co dziecko je na główne posiłki?
No serki (waniliowe), zupki, kaszki (z tytki, słodzone)...
A co dziecko pije w ciągu dnia?
Nooo... soczki.
A jakie?
Nooo, takie owocowe, przecierowe.
Czy dziecko jada między posiłkami?
No tak! On uwielbia podjadać między posiłkami (haha!)
A co?
Nooo... ciasteczka, paluszki, krakersy.

Jakiś komentarz? Ja sobie daruję...

Dziecko jest nadpobudliwe, agresywne, nie śpi w nocy, budzi się z płaczem...

* kwestia przefaszerowania cukrem opisana powyżej.

Co dziecko robi w ciągu dnia?
Bawi się, ogląda telewizję...
TV jest włączony często w ciągu dnia?
Nooo, cały czas coś leci...
Ale coś to chociaż bajki czy...
Nieee, normalnie, to co w TV.

Komentarz?

Ja specjalistą nie jestem (ale nie znam się, to się wypowiem) i ostatnią rzeczą, do której powinnam startować to ocenianie zachowania / wychowania innych. Ale... Jak malutkie dziecko faszerowane cały dzień bodźcami z TV, których nawet nie jest w stanie przetworzyć, ma nie być nadpobudliwe... Dorosły człowiek mając non stop włączony TV może czuć się przemęczony i mieć problemy ze snem, bo mózg jest przeładowany jakimiś bodźcami, nawet jeśli nie skupiamy się cały dzień na tym TV. A jak malutkie dziecko, nie umiejące wyrażać swoich emocji ma sobie poradzić???

Ja się nie będę przechwalać :P że TV nie mam 3 rok. Że moje dziecko ma kontakt z bajkami (dla naj naj młodszych) tak 3 razy dziennie po ok 15 min. Nie mogę też wrzucać każdego dziecka z w/w problemami do jednego worka, bo powodów na pewne problemy może być cała masa... Ale jeśli rodzice u podstaw popełniają masę błędów "opiekuńczych", to trudno się dziwić że występują pewne oczywiste konsekwencje... 

Mnie było swego czasu aż głupio się przyznawać, gdy koleżanki zarywały noce mając kilkunastomiesięczne dzieci, a ja spałam bite 8, 10 h, bo Misiek przesypiał calutkie noce odkąd skończył miesięcy 6. Z cukrem Misiek zaczyna mieć do czynienia tak na prawdę dopiero teraz, kiedy raz na kilka dni zjada serek czy herbatnika, albo doleję mu do herbatki soku malinowego... 

Nie znam w/w problemów. Może to też charakter. Może przekłada się na niego również moje podejście, choć nie powiem, żebym zawsze była oazą spokoju. Wydaje mi się, że warto się czasem zastanowić, czy wszystko co się robi w domu ma dobry wpływ na dziecko. Może ja się z Miśkiem za bardzo spinam, może za bardzo chucham, dmucham i skupiam na realizacji jego potrzeb według zasad nie koniecznie uznanych za wygodne dla rodziców. Ale póki widzę same pozytywne efekty swoich wyborów, będę uznawała je za słuszne, bez względu na to, czy podobają się otoczeniu czy nie...

~~~
Wpis powstał po obejrzeniu wyjątkowo irytującego 2 odcinka programu 'wychować i nie zwariować...'. Dzisiaj ani słowa na temat programu jako całości, bo już raz pisałam, że jest moim zdaniem bardzo nieudany. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz