27 listopada 2016

Idą, Idą Święta...

Zbliża się magiczny czas... Mycia okien i tym podobnych wariactw... Odkąd mam konto na Facebook'u, co roku doświadczam burzy związanej z nadchodzącymi Świętami. W tym roku też postanowiłam zabrać głos  w tej sprawie :D

Odpuść. Sobie i innym tego wylewania żali, że muzyka świąteczna za wcześnie, że ozdoby, że komercja, że Kevin sam w domu itp. Nie lubisz świątecznej muzyki, nie włączaj radia. Nie lubisz komercji - nie bądź komercyjny. Nie kupuj na wyrost, nie szykuj na wyrost. Nie walcz na siłę z rzeczami, na które nie masz wpływu. W radio, w marketach, będzie 'Last Christmass', w TV 'Kevin...', w sklepach przesyt dekoracyjny, w miastach ozdoby na każdym słupie... Odpuść sobie... Włącz ulubione CD, obejrzyj ulubiony film i miej komercyjną otoczkę w du...

...acha, nie możesz mieć w du... Przecież trzeba sprzątać! Myć okna dla Jezusa, sprzątać szafki, wymiatać pajęczyny! Akurat TERAZ. Akurat ZIMĄ. Akurat na 2 tygodnie przed tą jedną datą... Tak, żeby wszyscy się zajechali w myśl jakiejś śmiesznej tradycji (mówię tu tylko o 'tradycji generalnych porządków), którą nie wiem kto i po co stworzył. Ludzie tego nienawidzą, a jednak to robią. WTF?!

Całe szczęście, że w moim pokoleniu coraz więcej ludzi odchodzi od 'tradycji generalnego sprzątania' dwa razy w roku 'bo święta'. Jesteś mądrą (nie, nie mam na myśli perfekcyjnej) Panią Domu? Prowadź go tak, by było sprzątane, gdy jest brudno. I po wierzchu i w zakamarkach. Da się. Nawet będąc większość czasu samej z małym dzieckiem. (Sprawdzone info, robię tak ponad półtora roku...) Okna też myję bez okazji i częściej niż 2 razy w roku... A jeśli już masz tą fantazję, by cały syf hodować akurat na okazję Świąt, to OK. Twój wybór. Ale sprzątaj Go sobie w te kilka dni sama. Nie obarczaj tym dziwnym obowiązkiem wszystkich domowników, zwłaszcza, jeśli otwarcie protestują. Poproś o pomoc, ale jeśli nie chcą, nie zmuszaj. Pamiętaj, że prowadzenie domu to obowiązek wszystkich, ale przez cały rok. Jeśli nie wymagasz od bliskich ogarniania rzeczywistości na co dzień, nie licz na to, że nagle rzucą się w wir, który raczysz zarządzić z dnia na dzień. Naucz dziecko poczucia obowiązku. Naucz syna i córkę ogarniać przestrzeń wokół siebie. Pomóż mu na co dzień utrzymać porządek w jego pokoju, a przede wszystkim utrzymuj go sama w swoich rzeczach. Dzieci uczą się przez naśladowanie, a nie przez polecenia służbowe kiedy przez syf nie da się wejść do pokoju... I pewnie przez wiele sezonów nie zrobią porządku dokładnie. Ale przynajmniej Święta nie będą im się kojarzyły tylko z zapierniczaniem z tejże okazji.

Kolejna sprawa... Same Święta. Tutaj też jest pole do popisu dla tych, co chcą wszystko dopiąć na ostatni guzik i być zawsze 'na czas, na 100%'. Wszytko ma być zajebiście, ale kosztem dobrego samopoczucia, humoru i luzu. Bo najlepiej jest sprzedać focha jak tylko cokolwiek pójdzie niezgodnie z planem niż wrzucić na luz i przypomnieć sobie o co faktycznie w tym czasie chodzi. Piszę ze swojej perspektywy. Dla mnie Boże Narodzenie nie ma wymiaru religijnego. Wszystkie okoliczności związane z religią traktuję jak głęboką tradycję opartą na mającej coś koło dwóch tysięcy lat bajce. I mojemu Misiowi bajkę tą opowiem, kiedy tylko podrośnie, a tradycję świątecznego obchodzenia Narodzin Pana Jezusa na pewno będę podtrzymywać. Tyle, że na moich zasadach.

To, czy Święta będą fajne zależy tylko i wyłącznie od nas. Można z założenia nastawić się na spinanie pośladów i walkę o wymyty każdy centymetr mieszkania. Można też wrzucić na luz, zrobić mniej. Albo zrobić tyle samo, ale zacząć wcześniej... Albo prowadzić dom tak, by nie wymagał ekipy sprzątającej 2 razy w roku, bo inaczej zjedzą Was pająki wyhodowane w każdym rogu. Można wypowiedzieć wojnę świątecznym piosenkom, dekoracją i komercji. Można też odciąć się od mediów na kilka dni z ulubioną muzyką, filmami, albo znajomymi i przyjaciółmi, którzy też odpuścili na korzyść dobrego nastroju i luzu. I ja wcale nie myślę, by nie robić NIC... bo i ozdoby się pojawią i kilka potraw okolicznościowych. Nie będzie tylko spiny, nerwów i bólu tyłka, bo w którejś szufladzie jeszcze nie jest idealnie...

Powtórzę się. Całe szczęście, że moje pokolenie odchodzi od tej nieprzyjemnej otoczki Bożego Narodzenia, bo może w następnym będzie mniej tych, którzy nawet oficjalnie mówią, że nienawidzą Świąt...

Parentingi też już piszą o Świętach, a mnie do tego postu zainspirował tekst od calareszta.pl KLIK

Ps. Literówki kiedyś tam poprawię ;) może... 

1 komentarz: